Witajcie,
Od mniej więcej 24 godzin jestem Alfaholikiem. Jeszcze nigdy żaden samochód nie skradł mojego serca w takim tempie. No, może najbliżej było Jeepowi Wranglerowi YJ.
Krótko opisując historię, która zakończyła się...ale od początku. Prowadzę z żoną niedużą firmę, w której kluczową rolę odgrywa przefajna, prywatnie z nami zaprzyjaźniona kierowniczka działu obsługi. Do tej pory poruszała się służbowym Punto 1.2 16V, którego sprezentował mi mój własny tata odwieszając z racji wieku kluczyki na kołek. Autko jest ok, ale jego moc nieco nie koresponduje z dynamicznym charakterem użytkowniczki, brak mu klimatyzacji itp. Zapadła więc decyzja o wymianie na coś bardziej zadziornego. Już, już prawie miałem kupować Toyotę Celicę GT 2.0 VI gen., ale w ostatniej chwili ktoś sprzątnął mi ją sprzed nosa. I wtedy, przeszukując po raz n-ty internet natknąłem się na oferty Gtv. Poczytałem, wybór padł na 3.0. Patrzę - jest, w Łodzi, z czerwonym wnętrzem. Przez kilka dni nie mogłem się wybrać, wracam do ogłoszeń po tygodniu i....buuu, ogłoszenie zniknęło więc pewnie się sprzedała. Na szczęście zapisałem telefon - dzwonię ...jest, jeszcze aktualne! W pociąg i .....wróciłem na kołach srebrną Gtv 3.0. Na oko trochę rzeczy do zrobienia (zostawiam pytania do podforum Gtv/Spider), ale...co tam! Droga z Łodzi do Warszawy to nie była frajda - to była ORGIA!!!! Co za przyspieszenie, jaki dźwięk! Oj, dawno czegoś takiego nie czułem.
Podjeżdżam pod dom z poczuciem spełnionej misji. O naiwności! Zza drzwi wypada małżonka i z okrzykiem „Alfa! Alfa!” wskakuje za kierownicę. Kolejne 10 minut upływa mi na rozkoszowaniu się z fotela pasażera moją własną, domową wersją Top Gear. Najdroższa kręcąc silnik do równych 6k i zapalczywie wrzucając kolejne biegi histerycznie śmiała się, wyła i krzyczała się niczym wybuchowa mieszanka Clarksona i niemieckiego filmu dla dorosłych. Dowiodła jednoznacznie, że istnieje gatunek kobiet, które reaguje na Alfy w sposób wręcz biologiczny. Tak czy owak stało się jasne – problem samochodu służbowego jest nadal aktualny bo Gtv…zostaje w domu
Reszta sobotniego wieczoru to odkrywanie historii AR i rozważanie co w takim razie kupić naszej koleżance zamiast Punto. Decyzja mogła być tylko jedna – oczywiście drugie Gtv!!! I tak, chcąc nie chcąc, wstaliśmy rano z synem i pognaliśmy do Suwałk. Przed godziną pod domem stanęła druga Alfa Gtv 3.0 – tym razem czarna (lub ciemno granatowa – nie mamy pewności), również z czerwonym środkiem. Najdroższa uznała ten kolor za bliższy jej sercu, więc ostatecznie czarnulka zostaje w domu, a sreberko pofrunie do firmy stając się prawdopodobnie jedną z niewielu służbowych Alf Gtv 3.0.
A my – faceci? No cóż, otrzymaliśmy prawo naprawiania, mycia i woskowania Gtv-ek. A toczyć się będziemy tym co do tej pory – Subaru Outbackiem i Jeepem Cherokee XJ. Taki to los facetów zdominowanych przez Alfaholiczki. Ale nie narzekamy – Najdroższa zawyrokowała, że za dobre sprawowanie będziemy mogli pojechać Alfą na stację benzynową. Najbliższą. Czasem. Bylebyśmy wrócili z pełnym bakiem.
Mam nadzieję, że nie zamęczyłem Was historią ostatnich dwóch dni, które odmieniły moje życie i spowodowały, że zrozumiałem czemu Alfiści zostają…Alfistami
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!