wracałem rano z pracy i juz pod domem a trzeba podjechac pod niezłą gorke autko nie chciało jechac straciło chec pod garażem zaczęła chodzic jak by zabrali jej ze dwa cylindry a obroty spadły miedzy 400-600 ale nie zgasła i za moment jej przeszło. wykrecilem swiecę jak nowe i gdy zakładałem pokrywę spojrzałem na weżyk ten co idzie do zaworka odmy jakis artysta zaplastrował go na pęknięciu a on pod plastrem całkiem sie zamknął, założyłem zamiennik i jest dobrze.nie wariuje.Udało mi się?
NIE ,NIE UDAŁO SIE. Oprócz tych zabiegów wyczysciłem przepustnice i teraz jak wejdzie na obroty to bardzo powoli z nich zchodzi a z komina mu jedzie zgniłymi jajami ;P
op-nt