Pojawił mi się dziś dość konkretny problem przy odpalaniu auta. Postawiłem auto na noc i dziś koło południa poszedłem zmienić filtr powietrza. Po zmianie siadłem i chciałem odpalić. Marchewka nie zgasła, a silnik nie chciał zaskoczyć. Tyle, że nie zaskakiwał w dziwny sposób, tak jakby chciał zaskoczyć i coś tam prychał lekko, ale nie zaskakiwał. Po jakimś momencie nagle zaskoczył na moment, po czym zgasł. Spróbowałem momentalnie drugi raz i zaskoczył jakby nic nie było, marchewka też zgasła. Całość trwała 10, może 15 minut. Miałem już wcześniej takie przypadki, że za pierwszym razem nie chciał mi zaskoczyć, jakby mu siły brakło do podtrzymania obrotów, ale zazwyczaj kończyło się na jednym razie, bo za drugim pięknie odpalał. Myślałem, ze może to wina jednej starej świecy w komplecie, bo tak się niestety stało kiedyś, ze jak wymieniałem świece, to jedną szlag trafił i musiałem wrzucić szybko starą. Potem bez problemu jeździłem i jak zaczęły się te sporadyczne problemy z odpaleniem, to myślałem, ze może sie ta świeczka kończy i w tym przyczyna. Kable zapłonowe są niemal nowe, mają rok, pompa paliwa słyszę, jak się załącza, czujnik temp powietrza nowy, czujnik temp cieczy też nowy. Macie Panowie jakiś pomysł, co to może być? Zauważyłem, że ma to jakiś związek z wilgocią w powietrzu. Jak czasem popadało, albo tak jak teraz, jesienny klimat na dworze, to po dłuższym postoju (jedna noc, albo kilka porządnych godzin), takie numery się czasem dzieją.